Jak politycy zmieniają poglądy i kłamią, byle tylko zdobyć władzę, czyli krytycznym okiem o klasie politycznej w czasie kampanii wyborczej.
Wraz ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Polsce, które zaplanowane zostały na 18 maja 2025 r., kraj standardowo zalała fala plakatów, haseł, bilbordów, reklam w mediach i wzniosłych obietnic. Kandydaci z uśmiechem spoglądają z płotów, ekranów i ulotek, lansują się w mediach, jakby patrzyli w przyszłość, w której oni – rzecz jasna – będą naszymi zbawcami. Problem w tym, że za tymi twarzami nie zawsze kryją się wartości, tylko zimna kalkulacja, spryt i chęć utrzymania się przy władzy lub zdobycia władzy za wszelką cenę.
Polityka bez kręgosłupa
Kto z was dziś pamięta, co dany kandydat mówił pięć czy dziesięć lat temu? Albo co faktycznie zrobił w przeszłości, co służy dziś społeczeństwu? Przeglądając archiwalne wypowiedzi wielu obecnych polityków, w tym pretendentów do fotela prezydenckiego w Polsce, można doznać niemałego szoku, a wręcz “wstrząsu anafilaktycznego”. Poglądy liberalne stają się konserwatywnymi, prorosyjskie stają się proamerykańskimi, eurosceptycyzm zmienia się w miłość do Brukseli – a wszystko to uzależnione jest od tego, co akurat podpowiadają sondaże.
W 2010 roku jeden z kandydatów głosił potrzebę zacieśniania współpracy z Unią Europejską – dziś mówi o „brukselskiej okupacji”. Inny, który jeszcze kilka lat temu krytykował Kościół i mówił o świeckości państwa, teraz emanuje tradycjami kościoła katolickiego, gdy tylko kamery są w pobliżu. Dawny orędownik obrony złotówki i nieprzyjmowania w Polsce EURO, dziś głosi, że EURO jest wręcz konieczne. Ateiści wyśmiewający katolików i otwarcie drwiący z Kościoła, dziś składają życzenia Bożonarodzeniowe i Wielkanocne. W 2017 r. Marsz Niepodległości był “ważną inicjatywą”, dziś jest “zagrożeniem dla porządku publicznego”. Kiedyś “Chrześcijaństwo to istota Europy i Polski”, a dziś dystansowanie się od Kościoła.
Takich przykładów “rozdwojenia jaźni”, wyłącznie na potrzeby słupków, sondaży poparcia czy innych rankingów jest niestety ogrom z każdej strony sceny politycznej. Należy także podkreślić, że zmiana poglądów nie jest grzechem – pod warunkiem, że wynika z refleksji i doświadczenia, a nie z chłodnej kalkulacji politycznego zysku. A właśnie z taką kalkulacją mamy dziś do czynienia niemal na każdym kroku życia politycznego w naszym kraju i niestety nie tylko w czasie kampanii, choć teraz w czasie kampanii to kalkulowanie jest bardziej widoczne.
Demokracja według PR-owców i gra na emocjach zamiast odpowiedzialności
Kampania wyborcza nie jest dziś preludium do święta demokracji, to raczej festiwal manipulacji. Sztaby polityczne nie walczą już o głosy obywateli wyłącznie poprzez idee, ale poprzez marketing polityczny, socjotechniki i inne narzędzia, o działaniu których odbiorca najczęściej nie ma zielonego pojęcia. Każde słowo, gest, tło, ubiór – to wynik strategii, kalkulacji, a nie rzeczywistych przekonań czy sytuacji. Kandydaci mówią to, co ludzie chcą usłyszeć, a nie to, co naprawdę myślą. Albo gorzej – mówią to, co nakazuje PR-owiec, który od tygodni analizuje algorytmy, emocje i reakcje społeczne. Dodatkowo obiecują wszystko – nikt Ci tyle nie da, co politycy Ci naobiecują!
W czasie ostatnich debat i wywiadów można było zauważyć, jak często politycy mówią o „rodzinie”, „bezpieczeństwie” i „patriotyzmie” – słowach, które w badaniach mają wysoką skuteczność emocjonalną. Ale gdy przychodzi do realnych działań, okazuje się, że „rodzina” to temat tylko wtedy, gdy można go sprzedać, „bezpieczeństwo” to hasło, które przykrywa problemy w armii, a „patriotyzm” służy do dzielenia społeczeństwa.
W polityce nie brakuje ludzi, którzy dla poparcia gotowi są nie tylko zmieniać poglądy, ale też cynicznie grać na emocjach społeczeństwa. Emocje, takie jak strach, nadzieja czy gniew mogą wpływać na decyzje wyborcze bardziej niż racjonalne argumenty. Strach jest szczególnie skuteczny; politycy mogą przedstawiać zagrożenia, aby zyskać poparcie dla swoich rozwiązań. Nadzieja natomiast mobilizuje do działania i buduje pozytywny wizerunek kandydata. Gniew może być skierowany przeciwko przeciwnikom politycznym, co wzmacnia lojalność wobec lidera. Obietnice bez pokrycia to najczęściej wykorzystywane narzędzie manipulacyjne w kampaniach wyborczych. Politycy często składają obietnice, które mają na celu zdobycie poparcia wyborców, ale nie zawsze są one realistyczne lub możliwe do zrealizowania. Tego typu strategia opiera się na emocjonalnym oddziaływaniu na elektorat, wykorzystując jego nadzieje i oczekiwania.
Takie działania, to nie jest przypadek jednostkowy niestety – to reguła gry, którą rządzą się dzisiejsze kampanie wyborcze i decyzje polityczne. Przykład? – bardzo proszę: Najbardziej jaskrawym przykładem w skali Europy była decyzja kanclerz Niemiec Angeli Merkel z 2015 roku, która w imię humanitarności, otworzyła granice Niemiec dla setek tysięcy imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Konsultowała się w tej sprawie z liderami UE, w tym z prezydentem Francji François Hollande’em i oboje wezwali do „zunifikowanej” reakcji Unii Europejskiej na najgorszy kryzys uchodźczy od czasów II wojny światowej. Pomimo tych konsultacji, decyzja Niemiec o przyjęciu dużej liczby uchodźców została podjęta i nie była w pełni skoordynowana z innymi państwami UE. Jeśli spojrzymy na te działania z punktu widzenia marketingu politycznego, trudno nie zauważyć, że decyzja ta kierowała się emocjami i politycznym PR-em, skalkulowanym na obrazki w mediach i poklask ze strony opinii publicznej Zachodu. Ale rzeczywistość szybko zweryfikowała ten idealistyczny sen. Wśród migrantów znalazło się wielu ludzi, którzy nie mieli zamiaru się integrować ani pracować – przywieźli ze sobą nie tylko inne wartości, ale i przemoc, nietolerancję wobec kobiet, radykalizm, a w niektórych przypadkach wręcz zagrożenie terrorystyczne.
Skąd taka decyzja? Trudno nie domniemywać, że to też chłodna kalkulacja PR-owców, którzy uznali, że pokazanie „ciepłego wizerunku” Merkel ociepli poparcie i złagodzi inne polityczne kryzysy. Jakie? Na przykład tzw. skandal “Dieselgate” związany z manipulacjami emisjami spalin przez niemieckie koncerny motoryzacyjne, co podważyło zaufanie do przemysłu i rządu, czy spowolnienie gospodarcze, a także wzrost poparcia dla partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Takie decyzje nie mają zbyt dużo wspólnego z odpowiedzialnością za naród, za bezpieczeństwo obywateli czy za przyszłość Europy. Teraz, gdy skutki tamtej decyzji zaczynają być widoczne w postaci wzrostu przestępczości, napięć społecznych i braku kontroli nad integracją, Berlin i Bruksela próbują przerzucić ciężar na inne państwa uruchamiając „mechanizmy solidarnościowe”. To nie jest solidarność – to próba zmuszenia narodów Europy Środkowo-Wschodniej do ponoszenia konsekwencji błędów, zachodnich elit.
To wszystko pokazuje, jak politycy potrafią wykorzystywać emocje: litość, strach, nadzieję – byle tylko osiągnąć swój cel. Dziś wielu polskich polityków robi dokładnie to samo: mówią o „europejskich wartościach”, „otwartości”, „pomocy humanitarnej”, ale milczą o tym, że integracja nie działa, a społeczeństwa zachodnie są coraz bardziej podzielone. Tymczasem społeczeństwa naszego regionu, które przez lata budowały swoją tożsamość, kulturę i bezpieczeństwo, nie chcą być zmuszane do przyjmowania nielegalnych imigrantów, których integracja jest nie tylko kosztowna, ale i w wielu przypadkach nierealna. Tzw. „multikulti”, czyli wielokulturowość promowana przez zachodnie elity, okazała się piękną iluzją – utopią, która pękła jak bańka mydlana, gdy zderzyła się z rzeczywistością społeczną i zagrożeniami bezpieczeństwa.
Emocje są ważne – ale nie mogą zastępować odpowiedzialnej polityki. Zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o bezpieczeństwo, kulturę i przyszłość narodów. Właśnie dlatego potrzebujemy polityków z kręgosłupem – nie z gotowym scenariuszem PR-owym.
Samodzielne myślenie – to podstawa
W tym chaosie kłamstw, manipulacji i medialnych pozorów jedno staje się jasne – jeśli chcemy naprawdę mieć wpływ na przyszłość naszego kraju, musimy zacząć myśleć samodzielnie. Nie liczba plakatów i spotów, ale czyny i konsekwencja w poglądach powinny być wyznacznikiem naszego wyboru.
Warto porównać wypowiedzi kandydatów sprzed kilku lat – dziś dostępne w archiwach mediów, nagraniach i artykułach. Prześledzić ich głosowania, decyzje, realne działania i nie dać się złapać na slogan o „Polsce w sercu”, kiedy serce to bije raz dla Moskwy, raz dla Waszyngtonu, raz dla Brukseli – zależnie od nastrojów społecznych.
Wiele partii politycznych uczyniło z UE jedyną wyrocznię, a każde słowo z Brukseli traktowane jest jak święte objawienie. Tymczasem Polska jako suwerenny kraj ma prawo do własnej drogi rozwoju – nie na kolanach, nie pod dyktando, ale w zgodzie z interesem narodowym. Nie można wiecznie akceptować bycia traktowanym jak tania siła robocza – „parobek Europy”. Gdy Niemcy i Francja prowadzą swoją grę gospodarczą i polityczną, Polska często zostaje tylko pionkiem, który ma milczeć i płacić składki, a w zamian dostanie środki unijne, albo i nie dostanie. Nie oznacza to, że sama Unia Europejska jest zła – przeciwnie, jej fundamenty wciąż mają potencjał, by służyć wszystkim obywatelom. Ale potrzebna jest refleksja nad tym, czy dzisiejszy kształt i działania UE naprawdę służą tej idei, czy raczej oddalają się od niej w imię politycznych interesów największych graczy. Warto też przypomnieć, że pierwotna idea zjednoczonej Europy – oparta na wartościach solidarności, wzajemnego szacunku, wolności i współpracy suwerennych narodów – była szlachetna i potrzebna. Ojcowie-założyciele Unii Europejskiej, tacy jak Robert Schuman czy Konrad Adenauer, wyobrażali sobie wspólnotę narodów opartą na wspólnych korzeniach cywilizacyjnych i chrześcijańskim dziedzictwie. Unia miała być tarczą przed kolejnymi wojnami, platformą do wymiany i wsparcia, a nie narzędziem nacisku i centralizacji władzy. W takiej Unie Europejskiej, unii Schumana i Adenauera większość z nas chce żyć. Natomiast nie można też nie wspomnieć o fundamencie Unii, jakim był Manifest z Ventotene – trzyrozdziałowy dokument, stworzony przez trzech włoskich antyfaszystowskich, socjalistycznych i komunistycznych intelektualistów: Altiera Spinellego, Ernesta Rossiego i Eugenia Colorniego, do których obecnie mocno odwołują się struktury unijne. Dokument wyjaśnia konieczność stworzenia solidnego europejskiego państwa ponadnarodowego jako jedynego tworu zdolnego przeciwstawić się zapędom imperialnym pojedynczych państw narodowych. Nowa władza winna być wyłoniona w wyborach powszechnych i zastąpić państwa narodowe w najważniejszych dziedzinach: finanse, polityka zagraniczna, polityka gospodarcza, obronność. Czy zatem ten pierwotny zamysł nie realizuje się właśnie obecnie?
Czas odpowiedzialności
Nadchodzące wybory prezydenckie to nie casting na lepszego aktora, ale decyzja, która może zaważyć na przyszłości Polski na lata, nie tylko na kolejną kadencję prezydencką. Pytanie, które każdy powinien sobie zadać, brzmi: czy głosuję na człowieka, który ma wartości i plan, czy na tego, który potrafi najładniej kłamać, obiecywać wszystko i grać na emocjach? Nie pozwólmy, by demokracja została zamieniona w teatr czy kuglarskie sztuczki. Odrzućmy iluzję, zacznijmy wymagać – prawdy, uczciwości i suwerenności. Większość polityków w Polsce przestała być reprezentantami poglądów, a stała się reprezentantami trendów i badań focusowych. Ich kompas moralny kręci się jak chorągiewka – zawsze w stronę, z której wieje wiatr poparcia. Dlatego właśnie kluczem jest samodzielne myślenie. Trzeba patrzeć nie tylko na słowa, lecz także na czyny, nie tylko na deklaracje, lecz na konsekwencję. I przede wszystkim – nie dać się oszukiwać raz po raz tym samym ludziom, tylko w nowych garniturach.
Marzena Cichewicz
Źródła:
- Archiwum wypowiedzi polityków: Sejm.gov.pl, TVP Info, TVN24, media społecznościowe
- Eurostat – dane dot. migracji i płac w UE (2024)
- Raport „Suwerenność Polski w UE” – Instytut Ordo Iuris, 2023
- „Polityka i marketing” – raport Fundacji Batorego, 2022
- https://ec.europa.eu/eurostat – OECD i Eurostat – dane dotyczące integracji migrantów
- https://frontex.europa.eu
- https://www.euronews.com/2015/08/24/merkle-and-hollande-urge-unified-response-to-eu-refugee-crisis
- https://gov.edu.pl/jak-politycy-manipuluja-spoleczenstwem
- https://www.theguardian.com/world/2015/aug/24
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Manifest_z_Ventotene