1 Maja – Święto Pracy. Jak obchodzono je w czasach komunizmu?

Po 1945 r., gdy Polska znalazła się pod komunistyczną okupacją, a także w innych komunistycznych krajach, idea ludu pracującego stała się propagandowym filarem wielu państw. Elitą socjalistycznego szczęśliwego społeczeństwa mieli stać się wykształceni chłopi i robotnicy. Aby utwierdzić w tym “szczęściu” ludzi, należało dać im chleba, wina i igrzyska – w propagandzie komunistycznej starożytne hasła rzymskie przybrały swoisty charakter, a dzięki skuteczności propagandy, za którą wówczas odpowiedzialny był organ – Departament Propagandy i Agitacji rządu, który był częścią Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) – tworzenie i rozpowszechnianie propagandy w PRL było iście mistrzowsko prowadzone.

I tak, chlebem była praca – dla każdego – a “bumelanci byli dezerterami frontu walki o pokój i silną Polskę“. Winem – było piwopo pracy najlepiej orzeźwia i wzmacnia piwo” – chociaż do pracy trzeba było przychodzić “trzeźwym i wypoczętym“. Także i młode pokolenie poddane było propagandzie – “matki miały nie żałować dzieciom cukru, bo ten wzmacnia kości“. Jednakże po oczach i mózgach zawsze biły przede wszystkim propagandowe hasła typu “proletariusze wszystkich krajów łączcie się“, czy “partia przewodnią siłą narodu“. No i w końcu, dochodzimy po tym chlebie i winie do igrzysk – tu spektakli nie brakowało. Nie były to walki gladiatorów na arenie jak w starożytnym Rzymie, a tzw. masówki. Prym wiodły dwie – obchody 1 maja oraz “święto niepodległości” czyli 22 lipca (tym dniu władze komunistyczne świętowały ogłoszenie w 1944 r. w Chełmie Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, tzw. Manifestu Lipcowego -22 lipca).

Skupmy się na 1 maja – święcie pracy. Pochody pierwszomajowe były w polskiej tradycji ugruntowane historycznie głębiej, niż sięgały korzenie PRL za sprawą ochoczo organizowanych pochodów przez PPS jeszcze przed II wojną światową. Od 1945 r. komuniści starali się nawiązać do tego zwyczaju. W 1949 r. gdy z połączonych PPS i PPR i powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza (PZPR)- ustanowiono od 1 maja 1950 r. święto państwowe, a to oznaczało centralnie sterowane obchody.

Oczywiście machina propagandy nie zawodziła, wręcz przeciwnie spisywała się znakomicie. Telewizja, radio, prasa, komórki propagandowe PZPR informowały o postępach w przygotowaniach. Zakłady pracy prześcigały się w podbijaniu zobowiązań produkcyjnych – 120, 200, a nawet ci bardziej ambitni to i 300 % normy chcieli wyrabiać – w szczególności właśnie przed 1 maja. No bo jak najlepiej uświęcić święto pracy, jak nie poprzez zatyranie się w pracy i pobicie rekordów. Aby igrzyska (pochody pierwszomajowe) były bardziej emocjonujące, potrzebni byli bohaterowie – proletariusze, robotnicy, chłopi – wszyscy ci co te zobowiązania wyrabiali. Świetnie też – dla tych mniej ambitnych, czy może bardziej świadomych lub niepasujących do grupy klasy robotniczej – sprawdzał się “czyn społeczny” – rzekoma działalność na rzecz lokalnej społeczności. Czyn społeczny, gdzie ludzie poświęcali swój wolny czas na nieodpłatną pracę np. sadząc drzewa, grabiąc trawę, która niejednokrotnie na 1 maja była malowana zieloną farbą, tam, gdzie oko I sekretarza mogłoby dostrzec zamiast trawnika ugór (zły gospodarz).

Święto Pracy 1 maja – stało się ogromnym narzędziem propagandowym dla władz PRL-u. Pochody pierwszomajowe ukazywane były w jeden “właściwy” sposób – tłumy, entuzjazm, uśmiechy, kwiaty, owacje, gratulacje, szczęśliwe dzieci, prężni robotnicy z wielkimi chorągwiami na ramionach, młode wiejskie dziewczęta w ludowych strojach, żołnierze, milicjanci, strażacy, członkowie Związku Młodzieży Polskiej, pielęgniarki, lekarze, tramwajarze, nauczyciele itd.- maszerująca ulicami miast – pełnia szczęścia, wręcz sielanka. Oprócz typowej nachalnej manipulacji, ten przekaz miał jeszcze jeden cel, pokazanie potęgi komunistycznego państwa, opartego na masie robotniczo-chłopskiej, równości i dobrobycie. Takiego właśnie propagandowego obrazka z pochodów życzyły sobie komunistyczne władze. Propagandowe relacje ze święta, pokazywane były od rana do wieczora w telewizji. Nie odstawało także i radio, szeroko komentujące to “histeryczne” wręcz szczęście. Na drugi dzień, robotę dokańczały gazety codzienne typu Trybuna Ludu rozpisując się o święcie. Aby propagandę tą utrwalać w głowach ludowi pracującemu miast i wsi podtrzymując właściwy przekaz, te “cudowne” chwile “igrzysk” pierwszomajowych wyświetlane były w kinach w ramach “Polskiej Kroniki Filmowej” przed seansami.

Całe to pierwszomajowe przedstawienie było skrupulatnie zaplanowane. Od pierwszej do ostatniej minuty. Nic nie mogło odbyć się poza planem. Schemat organizacyjny był identyczny zarówno dla dużych miast, jak i miasteczek czy wsi. W stolicy uroczystości otwierał pierwszego sekretarza KC PZPR, w miastach sekretarze wojewódzcy albo powiatowi. Po przemówieniach rozpoczynał się przemarsz. Wszyscy rzekomo równi, jak to w komunistycznym kraju, ale tylko na pokaz i w hasłach – byli bowiem równi i równiejsi. Tuż za sztandarem KC PZPR, maszerowali słuchacze partyjnych szkół (przyszli przywódcy polityczni). Defilowano przed trybuną, na której “równy” I sekretarz i zgromadzeni wokół niego dygnitarze machali z podwyższenia do przechodzącego tłumu.

To, co w tym propagandowym spektaklu było najbardziej doskwierające, to obowiązkowa obecność. W szkołach uczniowie nie mieli wyboru, musieli w galowych strojach stawić się na pochodzie. Sprawdzana była lista obecności, a przy braku obecności na pochodzie obniżana była np. ocena ze sprawowania. Młodzież można było łatwiej zmanipulować, aniżeli robotników czy rolników. Dlatego czasami posuwano się do płacenia robotnikom, rolnikom za obecność lub notowano jej brak, aby później w stosownej sytuacji pokazać, że taka postawa nie opłaca się.

Jednakże, pomimo rozpowszechnionych narzędzi propagandy, inwigilacji społeczeństwa poprzez donosicieli i wyspecjalizowanych agentów, jedni chodzili na pochody, inni nie. Na pochody nie chodzili pragmatycy – szkoda było im na takie imprezy czasu, woleli spędzić czas pożyteczniej. Niektórzy nie chodzili manifestując w ten sposób swój sprzeciw ideologiczny wobec komunistycznej władzy i propagandy. Jednak duża grupa chętnie uczestniczyła w pochodach – to te nowe elity komunistycznego państwa równości, którym państwo komunistyczne dało wykształcenie, podniosło status społeczny czyniąc z nich swoich wiernych ideologicznie członków.

Tak było a jak jest? Można powiedzieć, że czasy się zmieniły, jednak wzorce propagandy pozostały niezmienne – są tylko bardziej nowoczesne narzędzia i trochę subtelniejsze ich wykorzystywanie. 

miesięcznik PIN
pozostałe wydania
miesięcznik PIN online

Niezależna gazeta lokalna

#projektbłonie #informacyjnie #niezależnie

Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w  ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030

Aktualności
Wszystkie prawa zastrzeżone. Copyright by   
projekt błonie